[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Poczynił nam sporo obietnic wszelkiego rodzaju - powiedziała Ewa - i prosił o jedną
rzecz, to znaczy o to, \ebyśmy nie wracały do domu przed piątą. Powiedział, \e je\eli pój-
dziemy do jakiegoś publicznego lokalu i poczekamy tam do piątej, wszystko będzie w po-
rządku i będziemy mogły wrócić, ale gdybyśmy przedtem poszły do naszego mieszkania, cała
sprawa przepadnie.
- Nie powiedział dlaczego?
- Nie, ale bardzo to podkreślał. Twierdził, \e jeśli pójdziemy do siebie, to wszystko
przepadnie, przynajmniej je\eli chodzi o niego.
- Czy dlatego poszły panie do hotelu Lorenzo?
- Dlatego, a tak\e poniewa\ zorientowałyśmy się, \e jesteśmy śledzone.
- Dobrze, \e ju\ nie jesteście w tamtym mieszkaniu - powiedział adwokat. - Teraz ja
mogę działać. Czekajcie w tym hotelu. Nie opuszczajcie go, dopóki do mnie nie zatelefonuje-
cie i dopóki ta sprawa się nie wyjaśni. Proszę nie oddalać się stamtąd.
Mason, otrzymawszy od Ewy zapewnienie, \e zastosują się do jego rady, odło\ył słu-
chawkę i odezwał się do Delli Street:
- Della, pobiegnij korytarzem do Agencji Detektywistycznej Drake a. Powiedz Paulowi
Drake, \e te dwie kobiety są w hotelu Lorenzo i \e są śledzone. Chciałbym, \eby zbadali, kto
je śledzi i komu składa raporty. Powiedz Paulowi, \eby wysłał czterech albo pięciu ludzi do
wykonania tego zadania. Chcę, \eby najpierw wypatrzyli tych śledzących, a potem obstawili i
śledzili ich z kolei. Mo\esz podać Paulowi rysopisy tych kobiet, \eby jego ludzie rozpoznali
je bez trudu. One będą w holu hotelu Lorenzo. Powiedz mu, \eby nie szczędził wysiłków ani
kosztów. Ten sprytny pan nazwiskiem Hines zapłaci za to wszystko.
Della wybiegła z pokoju.
Mason kilkakrotnie nacisnął widełki telefonu i kiedy zgłosiła się telefonistka, powie-
dział:
- Gertie, połącz mnie z tym mieszkaniem. Masz numer u siebie.
- Dobrze.
- Je\eli tam nikt nie odpowie, spróbuj połączyć mnie z numerem Hinesa, Drexberry
5236.
- Tak jest, proszę pana.
- Pospiesz się.
- Tak, proszę pana. Czy mam do pana zadzwonić, kiedy...
- Nie, poczekam przy telefonie, Gertie. Połącz mnie z Hinesem tak szybko, jak tylko
mo\esz.
Mason słyszał terkot tarczy, kiedy Gertie wykręcała numer. Potem usłyszał sygnał.
- Nikt się nie zgłasza, proszę pana, w mieszkaniu pani Reedley. Spróbuję połączyć z
tym numerem Drexberry 5236.
Jeszcze raz słychać było wykręcanie numeru i sygnał dzwoniącego telefonu. Potem była
cisza.
- Znowu nikt nie odpowiada - oznajmiła Gertie.
Mason powiedział:
- Spróbuj mnie połączyć jeszcze raz za pięć minut. I jeszcze, Gertie, jeśli zadzwoni
Hines, bardzo mi zale\y na tej rozmowie. Bez względu na to, co się będzie działo, koniecznie
przełącz ten telefon bezpośrednio do mego gabinetu.
- Pan Hines?
- Tak, Robert Dover Hines.
- Dobrze, natychmiast przełączę go do pana.
Odkładając słuchawkę Mason usłyszał szybkie kroki Delli na korytarzu i po chwili
zgrzyt klucza w zamku drzwi jego gabinetu.
- To się nazywa szybkie działanie powiedział Mason.
- Udało mi się złapać Paula Drake a na korytarzu, kiedy zamierzał wejść do windy.
Opowiedziałam mu, jak wygląda sytuacja, i Paul ju\ zaczął działać.
- Chciałem porozmawiać z Hinesem, ale nie mogłem się do niego dodzwonić - powie-
dział Mason. - Nikt w mieszkaniu nie odpowiada. Powiedziałem Gertie, \eby natychmiast
przełączyła telefon, gdyby tutaj zadzwonił.
- Myślisz, \e zadzwoni?
- Nie wiem. Mam nadzieję. Wydostałem moje klientki z tego mieszkania i teraz mam
wolną rękę do prowadzenia z nim targu. To powinno postawić go w stan pogotowia.
- Dlaczego wygodniej ci teraz, kiedy ich ju\ nie ma w mieszkaniu, szefie?
- Dlatego, \e nic a nic nie wiemy o tym facecie - odpowiedział Mason. - Mógłby znik-
nąć z pola widzenia i zostawić te kobiety w pułapce; gdyby policja przyszła i zastała Ewę
Martell występującą pod nazwiskiem Heleny Reedley, mieszkającą w mieszkaniu Heleny
Reedley, ubraną w rzeczy Heleny Reedley i... chyba wiesz, co by było. Mielibyśmy sporo
kłopotu z wyjaśnieniem takiej sprawy.
- Czy myślisz, \e to Hines polecił śledzić te kobiety?
- Bardzo mo\liwe. Hinesowi bardzo zale\ało, \eby one poszły po prostu do jakiegoś
uczęszczanego miejsca i poczekały. Szczególnie upierał się przy tym, \eby nie wracały do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]