[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jest jej jedyną reakcją, z pewnością uznałabym cały ten incydent za zamknięty. Jest wie-
le innych spraw, którymi możesz się zająć.
 Tak, istotnie  Imhotep podniósł się odzyskując swój zrzędliwy, pełen powa-
gi sposób bycia.  Jahmose czeka na mnie w głównej sali ze wszystkimi sprawami nie
cierpiącymi zwłoki. Trzeba podjąć wiele decyzji. Jak mówisz, osobisty smutek nie może
wkraczać w najważniejsze sprawy życia.
Wyszedł spiesznie.
Esa uśmiechała się przez chwilę trochę sardonicznie, potem jej twarz znowu spoważ-
niała. Westchnęła i pokręciła głową.
II
Jahmose czekał na ojca w towarzystwie Kameniego. Hori, wyjaśnił Jahmose, spraw-
dzał ostatnie przygotowania do pogrzebu.
Podróż do domu po odebraniu wiadomości o śmierci Nofret zajęła Imhotepowi kil-
ka tygodni, przygotowania do pogrzebu były więc niemal zakończone. Ciało moczono
długo w solance, przywrócono mu normalny wygląd, natarto olejkami i solami, odpo-
wiednio owinięto bandażami i złożono w trumnie.
61
Jahmose wyjaśnił, że ciało postanowił złożyć w małej komnacie pogrzebowej obok
skalnego grobowca, przeznaczonej także dla Imhotepa. Szczegółowo przedstawił swoje
rozkazy, a Imhotep wyraził aprobatę.
 Dobrze zrobiłeś, Jahmose  powiedział uprzejmie.  Wykazałeś bardzo dużo
rozsądku, wygląda, że masz głowę na karku.
Jahmose zaczerwienił się lekko, słysząc nieoczekiwaną pochwałę.
 Mumifikacja wykonywana przez Ipi i Montu jest oczywiście droga  mówił da-
lej Imhotep  na przykład te naczynia kanopskie są przesadnie kosztowne. Taka eks-
trawagancja naprawdę nie jest potrzebna. Niektóre ich rachunki wydają mi się za wy-
sokie. To jest najgorsze u tych kapłanów, którzy pracują dla rodziny rządcy. Wydaje im
się, że mogą żądać każdej fantastycznej sumy. Byłoby znacznie taniej zwrócić się do ko-
goś mniej znanego.
 Pod twoją nieobecność  powiedział Jahmose  decydowałem o wszystkim
i pragnąłem okazać cały szacunek konkubinie, dla której miałeś tak wiele względów.
Imhotep skinął głową i poklepał Jahmosego po ramieniu.
 To błąd w dobrej wierze, mój synu. Wiem, że jesteś skrajnie ostrożny w sprawach
pieniędzy. Doceniam, że w tym wypadku zostały poniesione niepotrzebne koszty, aby
sprawić mi przyjemność. Niemniej nie jestem zrobiony z pieniędzy, a konkubina to
 er ahem!  tylko konkubina. Myślę, że zrezygnujemy z najkosztowniejszych amule-
tów  i niech spojrzę  jest kilka sposobów na zmniejszenie rachunków... Przeczytaj
kosztorys, Kameni.
Kameni rozwinął papirus. Jahmose odetchnął z ulgą.
III
Kait, idąca powoli z domu nad jezioro, zatrzymała się tam, gdzie bawiły się dzieci
z matkami.
 Miałaś rację, Satipy  powiedziała.  Martwa konkubina nie jest tym samym co
żywa konkubina!
Satipy spojrzała na nią dziwnymi, niewidzącymi oczami. Renisenb spytała szybko:
 Co masz na myśli, Kait?
 Dla żywej konkubiny nic nie było za dobre  ubrania, klejnoty, nawet dziedzic-
two potomków Imhotepa! Ale teraz Imhotep pracowicie obniża koszty pogrzebu!
W końcu, po co wydawać pieniądze na martwą kobietę? Tak, Satipy, miałaś rację.
Satipy mruknęła:
 Co powiedziałam? Zapomniałam.
62
 Tak jest najlepiej  zgodziła się Kait  ja też zapomniałam. I Renisenb także.
Renisenb spojrzała bez słowa na Kait. Było coś w głosie Kait  jakaś ledwie dostrze-
galna grozba  co wywołało na niej nieprzyjemne wrażenie. Zawsze przyzwyczajo-
na była myśleć o Kait jako o dość głupiej kobiecie, łagodnej i uległej, ale bez znaczenia.
Teraz uderzyło ją, że Kait i Satipy jak gdyby zamieniły się rolami. Dominująca i agre-
sywna Satipy była przyciszona, prawie nieśmiała. Spokojna Kait zdawała się nad nią do-
minować.
Ale ludzie, pomyślała Renisenb, nie zmieniają naprawdę swoich charakterów
 a może zmieniają? Czuła się zagubiona. Czy Kait i Satipy naprawdę się zmieniły
w ciągu ostatnich kilku tygodni, czy też zmiana jednej spowodowała zmianę drugiej?
Czy Kait nagle stała się agresywna? Czy może tylko wydaje się taka z powodu nagłego
załamania Satipy?
Satipy z pewnością była inna. Jej głos nie był już podniesiony i kłótliwy. Skradała się
po dziedzińcu i domu niepewnym krokiem, zupełnie niepodobnym do jej zwykłego,
pewnego siebie sposobu bycia. Renisenb składała tę zmianę na karb szoku po śmierci
Nofret, ale było niewiarygodne, by szok trwał tak długo. Znacznie bardziej pasowało-
by do Satipy, gdyby otwarcie triumfowała z powodu tej nagłej i przedwczesnej śmier-
ci. Tymczasem kurczyła się nerwowo na dzwięk imienia Nofret. Nawet Jahmose nie był
już tyranizowany i zastraszany i, w konsekwencji, sam przyjął postawę bardziej śmiałą
i zdecydowaną. W każdym razie Satipy zmieniła się na korzyść  tak przynajmniej są-
dziła Renisenb. Jednakże coś ją niepokoiło...
Nagle, z przestrachem, Renisenb uświadomiła sobie, że Kait patrzy na nią ze zmarsz-
czonymi brwiami. Zrozumiała, że oczekuje potwierdzenia tego, co przed chwilą powie-
działa.
 Renisenb także  powtórzyła Kait  zapomniała.
Nagle Renisenb poczuła, jak ogarnia ją fala buntu. Ani Kait, ani Satipy nie będą jej
dyktować, co ma, a czego nie ma pamiętać. W spojrzeniu, które oddała Kait, było wy-
razne wyzwanie.
 Kobiety w rodzinie  powiedziała Kait  muszą trzymać się razem.
Renisenb odzyskała głos. Powiedziała wyraznie i prowokująco:
 Dlaczego?
 Ponieważ mają wspólne interesy.
Renisenb gwałtownie potrząsnęła głową. Pomyślała chaotycznie:  Jestem także czło-
wiekiem, nie tylko kobietą. Jestem Renisenb .
 To nie jest takie proste  powiedziała głośno.
 Czy chcesz narobić kłopotów, Renisenb?
 Nie. A tak w ogóle, co rozumiesz przez kłopoty?
 Najlepiej będzie, jeśli wszystko, co zostało powiedziane tamtego dnia w głównej
sali, zostanie zapomniane.
63
Renisenb roześmiała się.
 Jesteś głupia, Kait. Służba, niewolnicy, moja babka  wszyscy musieli to słyszeć!
Dlaczego udawać, że nie zdarzyło się to, co się zdarzyło?
 Byliśmy rozgniewani  powiedziała Satipy matowym głosem  tak naprawdę to
nie myśleliśmy tego wszystkiego.  I dodała z gorączkową irytacją:  Przestań o tym
mówić, Kait. Jeśli Renisenb chce robić kłopoty, pozwól jej na to.
 Nie chcę robić kłopotów  odparła Renisenb oburzona  ale głupio jest uda-
wać.
 Nie  odezwała się Kait  to mądrość. Musisz pamiętać o Teti.
 Z Teti wszystko w porządku.
 Wszystko jest w porządku teraz, kiedy Nofret nie żyje  uśmiechnęła się Kait.
To był pogodny, spokojny, zadowolony uśmiech  i znów Renisenb poczuła wzbie-
rający w niej przypływ buntu. Jednak Kait miała rację. Teraz, po śmierci Nofret, wszyst-
ko było w porządku.
Satipy, sama Kait, dzieci... bezpieczni. Wszędzie spokój, znikły obawy o przyszłość.
Grozny intruz, zakłócający spokój, odszedł na zawsze.
Nic rozumiała więc skąd to wzburzenie z powodu Nofret. Skąd chęć obrony nieży-
jącej dziewczyny, której nie lubiła. Nofret była podła i Nofret nie żyła  czy nie można
było tak tego zostawić? Skąd to nagłe ukłucie litości  czy też czegoś więcej niż litości
 niemal zrozumienia?
Renisenb potrząsnęła głową z zakłopotaniem. Została nad wodą, gdy inni już odeszli,
próbując bezskutecznie zrozumieć chaos w swoim umyśle.
Słońce było nisko, gdy Hori, przechodząc przez dziedziniec, spostrzegł ją. Podszedł
i usiadł obok.
 Jest pózno, Renisenb. Słońce zachodzi. Powinnaś pójść do domu.  Jego poważny,
zrównoważony głosi uspokoił ją, jak zwykle. Odwróciła się ku niemu i spytała:
 Czy kobiety w rodzinie muszą trzymać się razem?
 Kto ci tak powiedział, Renisenb?
 Kait. Ona i Satipy...  przerwała.
 A ty... chcesz myśleć za siebie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •