[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Mam cię prosić! Najpierw oskarżasz mnie o szantaż, a teraz to. Już rozumiem: to swego rodzaju kara
za...
- Przestań!
Jego stanowczy rozkaz tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczył. Skoczyła na równe nogi i położyła ręce
na biodrach w bladej furii.
- Nie przestanę! To, że spodziewam się twojego dziecka, nie oznacza.
- Przestaniesz w końcu na mnie krzyczeć? - Cal chwycił ją delikatnie za ramiona i lekko wstrząsnął, aż
oboje umilkli na chwilę. - Wyjaśnijmy sobie coś - zaczął. - Oboje wiemy, że jest między nami chemia.
Dowodem na to jest to, co się stało dziewięć tygodni temu. - Zdawało mu się, że w jej niebieskich
oczach błysnęło coś na kształt pozytywnej reakcji na to, co mówi, ale nie był pewien. - Nie zamierzam
jednak ci się narzucać tylko dlatego, że jakiś świstek papieru stwierdza, że jestem twoim mężem. Jeśli
chcesz mnie w swoim łóżku, jest to wyłącznie twoja dobrowolna decyzja. Rozumiesz? I dlatego
powiedziałem, że będziesz mi musiała sama o tym powiedzieć.
Przez chwilę lub dwie milczeli. Po jakimś czasie, jakby
206
Paula Roe
dopiero teraz zdała sobie sprawę, że Cal nadal trzyma ją za ramiona, stężała pod jego dotykiem.
Powoli odsunął się od niej i natychmiast zmienił temat.
- Za kilka godzin mamy lot do Sydney. Musisz się spakować.
- Muszę prowadzić interes.
- Musisz także poznać swoją przyszłą rodzinę. Masz chyba ciotkę, która może się zająć pensjonatem
na czas twojej nieobecności?
- Skąd... - zaczęła, ale urwała szybko. Jakoś pogodziła się z tym, że Cal się dowiedział, że Ava jest w
ciąży. Ale grzebać w jej przeszłości, nie dając jej nawet wyboru, co chce, a czego nie chce ujawniać?
Jej twarz nabrała wyrazu goryczy i niesmaku. Dobry Boże, w co ona się wpakowała?
Stojąc na tarasie w apartamencie Cala, Ava miała dojmujące poczucie nierzeczywistości. Czuła się,
jakby się przyglądała z boku czyjemuś życiu. Z niedowierzaniem patrzyła na rozciągający się przed
nią wspaniały widok na zatokę w Sydney.
Mieszkanie Cala wyglądało jak z żurnala dotyczącego nowoczesnego urządzania wnętrz. Rozsuwane
drzwi dzielące taras od wnętrza ukazywały ogromny salon, urządzony w kremach i brązach w
odcieniu gęstej czekolady. Dalej były sypialnie, które dzieliło ogromne, egzotyczne akwarium. Jasna,
nieskazitelnie czysta kuchnia.
Dziewczyna z prowincji
207
- Gotujesz czasem? - zapytała, właściwie z góry znając odpowiedz.
Cal wzruszył ramionami.
- Zwykle jadam na mieście.
W tym ogromnym apartamencie było coś dla każdego ze zmysłów. Na przykład taras. W jego
oszklonej części znajdowała się kaszmirowa sofa, która zachęcała do spoczynku. Gdy Ava na niej
usiadła, podziwiając roztaczający się widok, poczuła, jaką rozkosz sprawia jej dotyk na nagiej skórze
ramion. Taras miał także część ogrodową, gdzie wspaniale kwitły i roztaczały nieziemski zapach
egzotyczne rośliny. Ocean był tak blisko, że siedząc na tarasie, Ava czuła na wargach słony smak
morskiej bryzy. Jedyne, czego temu mieszkaniu brakowało do perfekcji, myślała Ava, to obecności
prawdziwej, żywej kuchni - czosnku wiszącego przy oknie, zapachu cynamonu i piekącej się baraniny
w warzywach. Lub zapachu charakterystycznego dla spaghetti z Oregano i rozmarynem. Jej żołądek
zaburczał na znak pełnej zgody i Ava uśmiechnęła się do siebie pod nosem.
Jej dobry humor odrobinę popsuło pojawienie się Cala w drzwiach tarasu. Niósł dwie szklanki soku
pomarańczowego. Ava musiała przyznać, że najwyrazniej był niezle przygotowany. Gdyby nie jej
stan, na pewno poczęstowałby ją winem.
Cal był już przebrany w ciemny garnitur w ledwo widoczne pasy, bladoniebieską koszulę i szary
krawat. Wyglądał jak zwykle świetnie. Ava również była już prze-
208
Paula Roe
brana do kolacji. Musiała się zadowolić swoją czerwoną sukienką i udawać, ze nie zauważa, że jest
trochę za ciasna w biuście.
- Wspaniały widok, prawda? - Na podstawie nieskrywanej dumy w jego głosie można by odnieść
wrażenie, że pejzaż jest jego dziełem. Musiała się uśmiechnąć.
- Owszem.
Przyglądał się jej, jakby mierzył ją jakimiś swoimi kryteriami. Zdaje się, że zdała egzamin, bo jego
spojrzenie zamgliło się lekko i zadowolony uśmiechnął się czarująco.
- Aadna sukienka.
- Moja jedyna sukienka - zauważyła z przekąsem. Rozprostowała nogi. Jego wzrok natychmiast na nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl
  •