[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mam już cztery brygady i pracę dla nich na dłuższy
okres. A w biurze zatrudniam teraz pięć osób.
Nie dodał, że firma rozrosłaby się jeszcze bardziej,
gdyby nie ogrom wysiłku i pieniędzy, które włożył
w poszukiwania Page. Mnóstwo czasu spędził w firmie
przy telefonie, żeby tylko czegoś się o niej dowiedzieć.
Na życie towarzyskie w ogóle nie starczało mu czasu.
Niejedną noc przespał na kanapie w biurowym poko
ju. Czasem po prostu dlatego, że był zbyt zmęczony, by
usiąść za kierownicą i jechać do swojej przyczepy. Czę
ściej jednak dlatego, że nie miał chęci znów oglądać
miejsca zwanego domem.
NB UCIEKAJ PRZEDE MN 175
- Cieszę się, że wszystko ci dobrze idzie. - Page
pierwszy raz tego ranka otwarcie na niego spojrzała.
- Przecież marzyłeś o tym, żeby firma się rozwijała.
- Był taki czas, że oboje o tym marzyliśmy. - Nie
mógł się powstrzymać, żeby tego nie podkreślić.
Przygryzła wargę.
- Tak - odezwała się wreszcie. - To prawda.
Przez chwilÄ™ wpatrywali siÄ™ w siebie w milczeniu.
Ogarnęły ich wspomnienia. W sercach mieli smutek.
%7łal. Nie wypowiedziane głośno pragnienia.
W końcu Gabe rozwiał ten czar. Energicznie wstał
i poszedł do dużego pokoju, gdzie zostawił telefon ko
mórkowy.
Rozmowy załatwił szybko. Bez wdawania się
w szczegóły zapowiedział sekretarce, że prawdopodob
nie nie będzie go do końca tygodnia, a dzwonić do
niego można tylko w naprawdę pilnych sprawach. Do
dał jeszcze, że kilka razy dziennie będzie sprawdzał, czy
wszystko w firmie jest w porzÄ…dku.
- Dzisiaj rano dzwoniła pana matka - poinformo
wała go Angela, sekretarka. - Chciała wiedzieć, gdzie
pan jest, na wypadek gdyby musiała się z panem skon
taktować.
Gabe westchnÄ…Å‚.
Nie dojrzał jeszcze do powiedzenia bliskim, że zna
lazł Page. Tym bardziej, że chwilowo nie miał pojęcia,
czy wróci do Austin z nią, czy sam.
- Niech jej pani powie, że przez kilka dni będę bar-
176 NIE UCIEKAJ PRZEDE MN
dzo zajęty, ale zadzwonię do niej, jak tylko będę mógł
- odparł.
Wiedział, że matka będzie miała do niego duże pre
tensje, kiedy się o wszystkim dowie, ale to było zmar
twienie na pózniej. Jedna nieznośna kobieta naraz w zu
pełności mi wystarczy, pomyślał, widząc, że Page we
szła do pokoju. Odłożył telefon.
- Niedługo powinien zadzwonić Blake.
Page przysiadła na krawędzi krzesła.
- A co będziemy tymczasem robić?
- Czekać.
Nerwowo splotła palce.
- Aha.
Zdjęcia wciąż leżały na stoliku. Gabe chciał znalezć
sobie zajęcie, sięgnął więc po nie, żeby schować je do
koperty. Tak się złożyło, że zdjęcie z wierzchu przedsta
wiało go z atrakcyjną brunetką.
Podniósł głowę i zerknął na Page. Odkaszlnął.
- To było zrobione... hm... w zeszłym roku. Siostra
umówiła mnie na kolację. Dużo wtedy pracowałem,
więc doszła do wniosku, że powinienem się trochę roze
rwać. A ponieważ jej przyjaciółka niedawno się roz
wiodła, siostra uznała, że może znajdziemy wspólne
tematy. Ale to nie był udany wieczór. Drugi raz już się
nie spotkaliśmy.
Page skinęła głową z absolutnie obojętną miną.
- To zdjęcie dostałam, gdy mieszkałam w Indianie,
w Fort Wayne. Razem z nim było też zdjęcie mojej
NIE UCIEKAJ PRZEDE MN 177
przyjaciółki z Alabamy. Następnego dnia stamtąd wyje
chałam.
- Pewnie się... zastanawiałaś, z kim jestem na tym
zdjęciu.
Page odwróciła wzrok.
- Doszłam do wniosku, że dalej żyjesz normalnie
i tyle!
Beznamiętny ton jej głosu drażnił go, zwłaszcza te
raz, po ich namiętnym zbliżeniu.
- I nie rozzłościło cię to?
- Nie oczekiwałam, że będziesz żył jak mnich,
Gabe.
W jej głosie wyczuł napięcie. Chyba jednak obojęt
ność nie przychodziła jej zbyt łatwo.
Pokręcił głową.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że miałaś o mnie takie
złe mniemanie. %7łe tak mało zaufania pokładałaś w na
szym małżeństwie.
- Nie rozumiesz mnie - powiedziała. - Dlaczego nie
chcesz uznać faktu, że pragnęłam dla ciebie jak najlepiej?
Wróciliśmy do punktu wyjścia, pomyślał Gabe. Page
nadal upierała się, że odeszła z miłości do niego, a on
nadal stawiał sobie pytanie, czy rzeczywiście kochała
go tak bardzo, jak kiedyś mu się zdawało. Tak bardzo jak
on ją. Bo on nie wyobrażał sobie, by istniała siła, która
mogłaby go skłonić do opuszczenia Page trzy tygodnie
po ślubie.
Page westchnęła żałośnie i odwróciła głowę.
178 NIE UCIEKAJ PRZEDE MN
- Jestem zmęczona - powiedziała cichutko. - Pra
wie dzisiaj nie spałam.
Była to pierwsza aluzja do dzisiejszej nocy. Do tej
pory Gabe starannie unikał wzmianek na temat ich mi
łosnego uniesienia. Nie był pewien, ile te chwile zna
czyły dla Page, ale wiedział, że dla niego znaczą bardzo
wiele.
- Może się zdrzemniesz - zaproponował. - Mam
w samochodzie teczkę, a w niej dokumenty, które powi
nienem przejrzeć, więc zejdzie mi na tym parę godzin.
Skinęła głową.
- Chyba skorzystam z tej propozycji. Daj mi znać,
gdyby dzwonił Blake.
- Oczywiście.
Podejrzanie szybko ruszyła do sypialni. Wyglądało to
tak, jakby uciekała.
- Page?
Zerknęła przez ramię.
- SÅ‚ucham.
- Nie wyskoczysz znowu przez okno?
Dumnie uniosła głowę.
- Jeśli nie będzie to konieczne, to nie wyskoczę.
Taka odpowiedz go nie zadowalała, ale tylko skinął
głową.
- Wobec tego możesz zamknąć drzwi, żebym ci nie
przeszkadzał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]