[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Na razie możesz zamieszkać ze mną - zaproponowała
Gertie. - O pracę też nie musisz się martwić.
John Thomas szybko przygotował dokumenty rozwodowe,
o które Brett go prosił, zanim wyjechał z miasta. Uważał, że
im prędzej Gayla będzie miała tę procedurę za sobą, tym
prędzej zapomni o Bretcie i zacznie normalne życie.
Z kompletem dokumentów poszedł do kawiarni Gertie.
Gayla stała za barem. Spojrzała na Johna i uśmiechnęła się
smutno.
- Cześć, John.
- Witaj, Gaylo. Masz chwilę czasu? Może napiłabyś się ze
mnÄ… kawy?
- Z przyjemnością. - Gayla nalała kawy do dwóch filiża
nek i zaniosła je do stolika pod oknem.
- Co cię tu sprowadza o takiej dziwnej porze? - zapytała,
kiedy usiedli.
- Przyniosłem ci do podpisania dokumenty rozwodowe
- powiedział John, kładąc papiery na stole.
Gayla patrzyła na nie, ale nie mogła się zdobyć na to, żeby
ich dotknąć.
- Bardzo mu się spieszy - westchnęła.
- Uważam, że nie ma powodu tego przeciągać - powie
dział adwokat. Przewrócił stronicę i pokazał Gayli, gdzie po-
czytelniczka
scandalous
136 TESTAMENT NEDA PARKERA
winna złożyć podpis. - Jak tylko podpiszesz, przygotuję do
kumenty dla sÄ…du.
Gayli ręce się trzęsły, kiedy wpisywała na dokumencie
nazwisko, które nosiła przez ostatnie pół roku. Sama, włas
noręcznie, zerwała ostatnią nić, jaka jeszcze łączyła ją
z Brettem.
John zręcznie złożył dokument i schował go do wewnętrz
nej kieszeni marynarki, żeby niepotrzebnie nie kłuł Gayli
w oczy.
- Jest jeszcze jedna sprawa - powiedział, chcąc za jednym
zamachem załatwić wszystko, co miało jakikolwiek zwią
zek z Brettem. - Brett przekazał ci prawo własności Parker
House.
'- Co takiego? - zawołała Gayla.
- Przekazał ci prawo własności Parker House - powtórzył
John Thomas. - Oddał ci cały majątek Neda.
Gayla wciąż nie bardzo rozumiała, o czym John mówi.
Doskonale pamiętała, jak stanowczo Brett twierdził, że po
upływie nakazanych przez Neda sześciu miesięcy cały mają
tek przekaże miastu. A potem przypomniała sobie, tak żywo,
jakby stało się to wczoraj, dwa szeleszczące studolarowe ban
knoty na poduszce. Wściekła się. Co zresztą na dobre jej
wyszło, bo pomogło wydobyć się z beznadziejnej rozpaczy,
w której żyła od wyjazdu Bretta.
Wydaje mu się, że dając mi Parker House, uspokoi swoje
sumienie, myślała Gayla. Jeśli tak, to bardzo się pomylił.
Gayla Matthews od nikogo nie przyjmie jałmużny.
- Nie chcę - powiedziała drżącym ze złości głosem.
- Ależ, Gaylo - przekonywał ją adwokat. - Ned też by
pewnie chciał, żebyś ty posiadała Parker House.
czytelniczka
scandalous
TESTAMENT NEDA PARKERA 137
- Ned chciał, żeby Parker House pozostał w rękach jego
rodziny. A chociaż ja bardzo go kochałam, to przecież nie
jestem jego krewnÄ….
- Co mam, w tej sytuacji, powiedzieć Brettowi?
- Powiedz mu, że ani nie chcę, ani nie potrzebuję jego
Å‚aski.
Gayla stała w otwartych drzwiach kawiarni i patrzyła na
drugÄ… stronÄ™ ulicy.
- Na co tak patrzysz? - zapytała Gertie, która właśnie
wyszła z kuchni.
- Jak myślisz, czy pani Goodson wynajęłaby mi ten stary
zakład szewski? - zapytała Gayla, ruchem głowy wskazując
nieczynny od lat sklepik po przeciwnej stronie ulicy.
- Czemu nie. Ona przecież i tak nic z tym nie zrobi. A po
co ci to?
- Otworzyłabym cukiernię. Miałabym gdzie piec i sprze
dawać swoje ciasta. - Gayla odwróciła się do Gertie. - Posia
dam trochę oszczędności i myślę, że udałoby mi się dostać
niewielką pożyczkę z banku.
Gertie nie wiedziała, o czym Gayla rozmawiała z Johnem
Thomasem. Musiało to jednak być coś ważnego, skoro Gayla
wydobyła się wreszcie z apatii i podjęła jakąś istotną decyzję.
Gertie bardzo się z tego cieszyła, choć taka cukiernia naprze
ciwko jej kawiarni z pewnością odebrałaby jej część klienteli.
- Jasne, że bank da ci pożyczkę - powiedziała Gertie. -
A jakby nie chcieli, to ja ci pożyczę. A teraz idz do pani
Goodson i pogadaj z nią o sprzedaży sklepu. Najlepiej zrób
to zaraz.
czytelniczka
scandalous
TESTAMENT NEDA PARKERA
138
Brett leżał na kanapie w domu swojej matki w Kansas
City. Dom był teraz jego własnością, ale Brett nadal myślał
i mówił o nim dom mojej matki". Czuł się bardzo samotny.
A przecież przez prawie całe życie był sam.
Usiadł na kanapie, podparł głowę rękami i rozmyślał. Jak
że brakowało mu teraz Gayli. Nie słyszał jej podśpiewywania
w kuchni, nie czuł zapachu róż, nie było też jej śmiechu i nikt
go nie dotykał. Ale najbardziej brakowało mu zasypiania i bu
dzenia siÄ™ u boku Gayli.
Czy to się kiedyś skończy? pomyślał zrozpaczony. Czy ta
koszmarna potrzeba widzenia jej, dotykania i przytulania kie
dykolwiek mnie opuści?
Jak żywa stanęła mu przed oczami Gayla. Taka, jaką wi
dział tamtego ostatniego dnia w Braesburgu: pobladła i zupeł
nie załamana, kiedy zorientowała się, że on zaraz wyjedzie.
Tak bardzo się starała, żeby niczego nie zauważył.
A przecież nie chciałem jej skrzywdzić, pomyślał Brett.
Nigdy niczego jej nie obiecywałem. Nawet kiedy się okazało,
że nie potrafimy utrzymać wobec siebie dystansu. Ale i tak
w końcu ją pokochałem. Bo wreszcie trzeba to sobie jasno
powiedzieć: kocham Gaylę i już.
Wziął stojącą na stole puszkę po piwie. Zcisnął ją z całej
siły, wyładowując na Bogu ducha winnym przedmiocie bez
silną wściekłość na samego siebie.
- Niech cię diabli porwą, Gaylo! - wrzasnął, z całej siły
ciskając pogniecioną puszką o ścianę. - Dlaczego musiałem
cię pokochać?
- Masz gościa - powiedziała sekretarka Bretta, zaglądając
do jego gabinetu.
czytelniczka
scandalous
TESTAMENT NEDA PARKERA 139
- Spław go - polecił Brett, nie podnosząc oczu znad do
kumentów.
- To ten prawnik z Braesburga.
- John Thomas? - Brett zerwał się z fotela. - Wprowadz,
wprowadz go natychmiast.
- Co robisz w Kansas City? - zapytał Brett, witając Joh
na, jak dawno nie widzianego miłego gościa.
- Wolałem osobiście doręczyć ci te papiery - powiedział
John, otwierając teczkę. - Gayla nie wniosła sprzeciwu, wo
bec czego przesłałem dokumenty rozwodowe sądowi. A to
- westchnął, wyjmując kolejną porcję papierów - są akty no
tarialne dotyczące Parker House i całej reszty majątku Neda.
- Przecież prosiłem cię, żebyś przepisał jego majątek na
Gaylę - zaniepokoił się Brett.
- Chciałem, ale ona się nie zgodziła.
- Dlaczego?
John zamknął teczkę. Podniósł głowę i spojrzał Brettowi
prosto w oczy.
- Prosiła, żebym ci powiedział, a więc cytuję: Ani nie
chcÄ™, ani nie potrzebujÄ™ jego Å‚aski".
- To nie jest żadna łaska - zawołał Brett. - Zarobiła sobie
na to ciężką pracą.
- Być może w tym właśnie leży problem. - Adwokat
wstał z fotela. - Gayla nie robiła tego wszystkiego dla zysku.
John dawno już wyszedł, a Brett wciąż siedział przy biurku
i wpatrywał się w leżące przed nim dokumenty. Ostatnie zda
nie Johna wciąż brzmiało mu w uszach. Nie mógł pojąć,
dlaczego Gayla nie chciała przyjąć Parker House.
Nie zrobiłem jej żadnej łaski, myślał zgnębiony. Przez całe
lata harowała jak wół, opiekowała się dziadkiem i zajmowała
czytelniczka
scandalous
TESTAMENT NEDA PARKERA
140
się tym ogromnym domem, którego on za nic nie chciał się
pozbyć. Na dodatek ani grosza za to wszystko nie wzięła.
Zasłużyła sobie na cały majątek, jaki pozostał po Nedzie
Parkerze. ZresztÄ… ona kocha Parker House. NaprawdÄ™ nie
rozumiem. Czyżby aż tak bardzo mnie nienawidziła? Ależ nie,
przypomniał sobie zaraz. Przecież ona mnie kocha! Sama mi
to wtedy powiedziała. O mój Boże! Prezent! Dała mi w pre
[ Pobierz całość w formacie PDF ]